Strona główna Bez kategorii Jarosław Kalinowski

Jarosław Kalinowski

0
Jarosław Kalinowski

U Europy wrót

🔹 Był luty 1994 roku. W Sejmie toczyła się debata dotycząca planowanego stowarzyszenia Polski ze wspólnotami europejskimi. Byłem wtedy młodym posłem, ale to, co podsumowując debatę, powiedział wówczas wicemarszałek Sejmu, Aleksander Małachowski, bardzo dobrze pamiętam: „wejść na drogę przebudowy systemu gospodarczego, prawnego, społecznego to jest szaleństwo, ale nie wejść na tę drogę, to jest obłęd. W szaleństwie jest nadzieja, z obłędu wyjścia nie ma”.
🔹 Te słowa padły prawie 30 lat temu, gdy Polska dopiero wchodziła na trudną i jakże żmudną drogę przebudowy; drogę wyjścia z marazmu, długów i pozostałości patologicznego, chorego PRL-owskiego systemu. Dzięki ludziom, którzy wierzyli w ten szalony wówczas, wręcz utopijny i wymagający ogromnego wysiłku pomysł przeobrażenia Polski w kraj wolny, demokratyczny, bezpieczny, praworządny i liczący się na świecie, zrealizowało się marzenie pokoleń i Polska mogła stać się częścią euroatlantyckich struktur. Weszliśmy do NATO i Unii Europejskiej nie dlatego, że taki kaprys miał jeden czy drugi polityk, ale dlatego że sztafeta pokoleń wykonała tytaniczną pracę, chociażby dostosowując prawodawstwo do wyśrubowanych standardów. Nie wszyscy pamiętają, że kłód rzucanych pod nogi było wtedy mnóstwo, nie tylko ze strony obrońców dawnego systemu. Antyzachodnich, antyunijnych podżegaczy trzydzieści lat temu było tyle samo, co dzisiaj. Więcej, często są to ci sami ludzie co wtedy, tyle że dziś niestety są u władzy, co pozwala im z beztroską używać wszystkich dostępnych narzędzi, nie tylko siermiężnej propagandy za pieniądze podatników, by zniszczyć osiągnięcia Polaków i cofać nas w rozwoju o dziesięciolecia.
🔹 Wracam pamięcią do sytuacji sprzed wielu lat sprowokowany obchodzoną niedawno rocznicą i towarzyszącym jej wydarzeniom, między innymi konferencją zorganizowaną w Senacie, w której miałem zaszczyt wziąć udział. 13 grudnia 2002 roku w Kopenhadze zakończyły się negocjacje, które otworzyły Polsce drogę do wejścia w struktury Unii Europejskiej. Dla mnie było to jedno z najważniejszych i najtrudniejszych wydarzeń w politycznym życiu. Dwadzieścia lat temu jako wicepremier i minister rolnictwa stałem na czele sztabu ludzi składającego się z naukowców, urzędników, ekspertów w swoich dziedzinach, którzy miesiącami i nocami pracowali nad rozwiązaniami legislacyjnymi dotyczącymi przyszłości polskiego rolnictwa. Wszyscy mieliśmy świadomość, że nasze ustalenia będą mieć fundamentalne znaczenie dla przyszłości Polski, rozwoju naszego kraju i naszej pozycji w ramach Unii Europejskiej. Nie było miło i przyjemnie, napięcia i spory były na porządku dziennym, a my byliśmy w Kopenhadze składową szerokiej delegacji, którą interesował całościowy wynik negocjacji, a nie jej część dotycząca rolnictwa. Tak wtedy, jak i dziś nie każdy rozumie, skąd nasz upór w kwestiach dotyczących choćby ograniczenia dostępności zakupu polskiej ziemi dla cudzoziemców czy wysokości dopłat dla rolników (do dziś wielu jest takich, którym trzeba tłumaczyć, dlaczego jest to jedyna grupa zawodowa w Unii, która otrzymuje dopłaty). Zresztą, niemalże do końca nie było wiadomo, czy „rolnictwo” w ogóle „pojedzie” do Kopenhagi jako część oficjalnej delegacji, chociaż sektor ten był i do tej pory jest jednym z dwóch filarów Unii Europejskiej – wydatki rolne wynosiły wtedy niemalże połowę unijnego budżetu. Wspominam ten czas jako pełen sporów, trudnych decyzji, często niezrozumienia, zwłaszcza w szeregach samego koalicyjnego rządu. Własne aspiracje i polityczne poglądy schodziły jednak na dalszy plan, gdy mowa była o decyzjach fundamentalnych z punktu widzenia interesów państwa.
🔹 Na szczęście trzydzieści lat temu Polacy wybrali żmudną i wyboistą drogę reform, które finalnie zawiesiły nad nami ochronny parasol NATO i Unii, i choć nie oznacza to bezwarunkowego bezpieczeństwa, trudno dziś wyobrazić sobie, w jakim miejscu byłaby Polska, gdybyśmy nie weszli na ścieżkę integracji z Zachodem, gdybyśmy – parafrazując Małachowskiego – trwali w obłędzie bez wyjścia. Nie dowiemy się – i całe szczęście! – jak wyglądałby nasz kraj, gdyby prawicowi populiści urządzili go wtedy na swoją antyzachodnią modłę, ale przestroga „co by było, gdyby..” płynie zza naszych wschodnich granic. Status kraju zintegrowanego ze światem Zachodu jest dziś niezrealizowanym marzeniem dla znękanych wojną Ukraińców. Ich ojczyzna krwawi, bo Rosja przypomina światu o swoich imperialnych ambicjach, których nigdy się nie wyzbyła.
🔹 Polska stanowi wzór dla Ukrainy, Ukraińcy chcieliby być na naszym miejscu. Zdziwiliby się, gdyby wiedzieli, że dzisiejsza Polska – gdyby przyszło nam powtarzać procedury sprzed kilkudziesięciu lat i ponownie ubiegać się o członkostwo w instytucjach takich jak Unia Europejska, nie miałaby szans, by zostać jej członkiem. Efektem rządów Zjednoczonej Prawicy są bowiem zgliszcza demokracji i rządów prawa, które zastąpiły oligarchiczne układy i uwłaszczanie się partyjnych notabli na państwowym majątku. Rządzący depczą i wyśmiewają podstawy, na jakich zbudowana została Unia Europejska. Na kilka miesięcy przed wyborami, PiS dewastuje kodeks wyborczy, czym potwierdza, że obawy, iż zamierza sfałszować wynik wyborów stają się coraz bardziej uzasadnione. Zresztą od dawna wiadomo, że nie będą to wybory równe – nominaci partyjni w państwowych spółkach w podzięce za posady dotują partię-matkę sowitymi wpłatami, a media, które tylko z nazwy są publiczne, od kilku lat prowadzą PiSowi kampanię wyborczą, podczas gdy służby zajmują się bezprawną inwigilacją opozycji. Każdy, kto nadepnie Partii na odcisk, musi się liczyć z zainteresowaniem ze strony wykonującej polityczne zlecenia prokuratury, ze strony służb podległych władzy, ze strony funkcjonariuszy medialnych udających dziennikarzy. Rządzący i ich przyboczni tropią afery u wszystkich, którzy myślą inaczej niż oni, podczas gdy najciemniej jest pod latarnią. W ich własnych szeregach skandal goni skandal, ale nikomu z miernych, biernych, ale wiernych włos z głowy nie spada.
Nic nie zostało także z budowanych mozolnie latami partnerskich relacji w ramach Unii i poza Unią Europejską. Na liczących się europejskich i światowych polityków PiS potrafi jedynie pohukiwać, szturchać i prostacko zaczepiać. Jedyni pozostali sojusznicy partii rządzącej w Polsce to egzotyczne populistyczne i nacjonalistyczne partyjki z Francji, Włoch czy Hiszpanii, które otwarcie kolaborują z Putinem i dążą do likwidacji wspólnot europejskich. Takich ludzi rządzący wozili rządowymi limuzynami po Warszawie w czasie, gdy wysyłano jasne sygnały o realnej groźbie wojny w Ukrainie. To goście PiSu na polskiej ziemi w przeddzień ataku Putina głosili groźne dla Polski teorie o tym, że Ukraina to rosyjska strefa wpływów.
🔹 Zjednoczona i współpracująca Europa PiSowi doskwiera. Politycy partii rządzącej nie potrafią wznieść się ponad swoje małe, partykularne interesy. Przykładem i odzwierciedleniem stosunku PiSu do Unii Europejskiej jest sytuacja wokół KPO. Polska pozostaje jedynym unijnym krajem, który wciąż na własne życzenie blokuje swoim obywatelom dostęp do tych ogromnych funduszy. Rządzący nie tylko nie potrafią zrealizować zmian w prawie, do których sami się zobowiązali, a które pozwoliłyby odblokować środki. Oni wciąż się zastanawiają, czy gra jest warta świeczki, choć mowa o ogromnej kwocie – gdyby podzielić ją równo na wszystkie powiaty w Polsce, każdy otrzymałby – bagatela – 500 mln zł. Tymczasem sam premier zdaje się mieć duże wątpliwości, skoro raz mówi, że to drugi Plan Marshalla i polska racja stanu, której nie wolno zmarnować, a innym razem stwierdza, że „to nie jest coś, co zmienia zasadniczo sytuację gospodarczą czy sytuację finansową Polski”. To wyjątkowo nonszalanckie podejście, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, z jakim zapałem PiS, by finansować swoje rozdawnictwo, zadłuża nas wszystkich na potęgę. Za pożyczane na rynkach międzynarodowych pieniądze Polska płaci najwyższe odsetki w całej UE.
Polityka PiSu to polityka obłędu. A z obłędu wyjścia nie ma.

Jarosław Kalinowski
Poseł do Parlamentu Europejskiego

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj